Duch działa dziś w Kościele

 

O działaniu Ducha Świętego w Kościele dzisiaj

 

Dalszym ciągiem Pięćdziesiątnicy z Jerozolimskiego wieczernika jest to, co się dzieje we współczesnym Kościele. Coraz częściej mówi się dzisiaj w Kościele o nowym wylaniu Ducha. Coraz częściej słyszymy o Mszach z modlitwą o uzdrowienie – są to Msze z adoracją i uwielbieniem. Coraz częściej Msze odprawiane są w halach sportowych, czy innych otwartych przestrzeniach, aby pomieścić wszystkich spragnionych. Kościół wychodzi z katedr i świątyń do ludzi, którzy głośno wielbią Pana. Duch Święty kocha atmosferę uwielbienia i hojnie wylewa swoje dary. W sercach otwartych przez uwielbienie dzieją się wielkie rzeczy. Duch Święty rozpala dusze ludzi, a Jezus przechodzi żywy i prawdziwy i tak jak dwa tysiące lat temu – uzdrawia to co chore. Wiatr wieje kędy chce, słyszymy jego szum. Dla nas, niewiernych Tomaszów XXI wieku, Bóg czasem działa spektakularne cuda, o których ludzie potem składają świadectwa. Dzieje się to dla umocnienia naszej wiary, wszak nikt z nas nie może ograniczać Bożych Łask. Uzdrowienie ciała nie jest jednak najważniejsze, a Bóg wie najlepiej czego i w jakiej kolejności potrzebujemy. Najczęściej uzdrowienie jest długotrwałym procesem i zaczyna się od przebaczenia sobie i bliźniemu. Jezus leczy naszą pamięć, złe wspomnienia, historię życia czy obciążenia pokoleniowe. Uwalnia zniewolonych nałogami, prostuje zagmatwane drogi życia, zamienia przekleństwa w błogosławieństwa. Wszystko to wymaga czasu – wielu miesięcy, czasem nawet lat.

Największe cuda dzieją się w sercach i umysłach ludzi otwartych na wylanie Ducha Świętego. Nie wystarczy, że nazywasz się pobożnym katolikiem, że chodzisz do kościoła, że prowadzisz tzw. porządne życie. Czy nie pragniesz, aby być blisko Boga? Czy nie masz dosyć niedostępnego i groźnego sędziego, albo Boga rozmytego i abstrakcyjnego? Czy nie chcesz Boga żywego, z którym możesz rozmawiać jak przyjaciel z Przyjacielem, na którym wszystko możesz oprzeć?  Do tego potrzebna jest świadoma i bardzo osobista decyzja, aby oddać Jezusowi całe życie – z jego przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. To jest pierwszy krok, od którego wszystko zaczyna się zmieniać, ale który nie jest możliwy bez Ducha Świętego. Paweł mówi, że nikt nie może bez pomocy Ducha powiedzieć: „Panem jest Jezus” (1Kor 12,3).

Jezus powiedział o Duchu: „Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7,38). Może są to te same Strumienie Miłosierdzia, które wypływają z Serca Jezusa? Jeżeli nie chcesz, aby twoja wiara była skostniałą rutyną, nie bój się stawać odważnie w strumieniach ożywczego deszczu. W każdej sytuacji przyzywaj Ducha, powtarzaj i módl o Jego wylanie prostymi, krótkimi wezwaniami, np.: „Duchu przyjdź…, Duchu napełniaj…, Duchu przepływaj…”. Modlitwa z prośbą o Ducha Świętego jest jedyną modlitwą, która zawsze zostanie wysłuchana, ponieważ zawsze jest zgodna z Bożą Wolą. Taka modlitwa będzie twoją zgodą na chrzest w Duchu (Mt 3,11). Duch Święty będzie cię rodził do nowego życia (J 3,5), w którym zobaczysz jak piękny jest świat, zaczniesz oddychać pełną piersią. W tym pierwszym, osobistym kroku otrzymujemy m.in. dary Ducha Świętego.

Na tym etapie wylania Ducha spotykamy się z Panem w codziennym życiu, uzdrawiane są nasze relacje, doświadczamy Boga jako Ojca, Brata, Przyjaciela. Posłuchajmy świadectwa 38-letniego mężczyzny: „Modlitwa do Ducha Świętego jest jak ogień. Dzięki niej pragnę wielbić Boga, chce mi się żyć, pracować, gotowy jestem wciąż przebaczać tym, którzy mnie krzywdzą, a choćby modlić się o łaskę przebaczenia, bo ono nie zawsze przychodzi od razu. Ale dzięki modlitwie do Ducha Świętego zawsze otrzymuję tę łaskę i nie chowam w sercu urazy. W każdej sytuacji zachowuję spokój i pewność, że Bóg mnie prowadzi”.

Kiedy przyzywamy Ducha i napełniamy się Nim, Jego moc może zacząć przez nas przepływać, przelewać się. To jest drugi etap wylania, kiedy z naszego wnętrza mogą wypłynąć Strumienie Żywej Wody, aby służyć innym. We wspólnocie Kościoła Duch Święty obdarowuje nas charyzmatami (1Kor 12). Są one dane tylko w Kościele i dla Kościoła, aby mu służyć. Najważniejszy jest charyzmat miłości. Przyjmując charyzmaty odnajdujemy swoje miejsce we wspólnocie Kościoła, odkrywamy Jego dobro, zachwycamy się Jego pięknem i tajemnicą, a przede wszystkim chcemy Mu służyć. Staje się jasne, że nie można kochać Chrystusa nie kochając Kościoła.

Wszyscy potrzebujemy odnowy życia w Duchu Świętym. Nigdy nie jest za późno na oczyszczenie i radykalną zmianę. Duch Święty przywróci oddech modlitwie, uczyni świeżą naszą wiarę. Będziemy się stawać jak dzieci, ludźmi o prostym sercu, ale głębokim doświadczeniu Boga, do których inni będą lgnąć. Uciekajmy przed skostnieniem i przed tym wszystkim, dlaczego tylu młodych odchodzi z naszych parafialnych wspólnot. Tylko żywy Jezus może nas obronić przed formalizmem pobożności. Z mocą Ducha chciejmy wypłynąć na głębię wiary.

Maria Owsiak