Moja droga krzyżowa

 

DROGA KRZYŻOWA
Kontemplacja Chrystusa Ukrzyżowanego

Drogę krzyżową można odprawiać każdego dnia i nie tylko w kościele, ale również w domu. Post jest szczególnym czasem do wejrzenia w głąb swojej duszy, przemyślenia wielu spraw w swoim życiu i przylgnięciu do Boga. We wszystkich kościołach odprawiana jest Droga Krzyżowa. Właśnie o mojej Drodze Krzyżowej daję to świadectwo.

Pochodzę z rodziny tradycyjnie katolickiej. Rodzice kazali iść na drogę krzyżową no to szłam,  a czasem szłam bo  chciałam się z domu „wyrwać”. Wielekroć patrzyłam na te namalowane obrazki nic nie rozumiałam. Czasami denerwowało mnie to ciągłe klękanie wstawanie i myślałam sobie po  co to wszystko? Nikomu nic nie mówiłam, bo ogarniał mnie lęk że Pan Bóg może mnie ukarać i pójdę do piekła. A gdy byłam dorosła, to Droga Krzyżowa była dla mnie bardzo trudna i też do końca niezrozumiała.

 W 2002 roku uczestniczyłam w pielgrzymce, która nawiedziła również  Kalwarię Zebrzydowską.  Piękna słoneczna marcowa pogoda, wyszliśmy z przewodnikiem na szlak drogi krzyżowej. Z ogromnym trudem przechodziłam od stacji do stacji ślizgając się po gliniastej, rozmokłej glebie. Czułam się okropnie. Bardzo zagubiona, opuszczona, znieważona, wyszydzona, samotna, poniżona. Wydawało mi się, że jest to nie możliwe, żeby Bóg do tego dopuścił, co mnie spotyka  nieomal każdego dnia. Czułam się tak, jakby pierścień wokół mnie się zaciskał, że jestem osaczona i opuszczona nawet przez  Męża. Obwiniałam samą siebie, a z każdą chwilą trud narastał i opadały siły.  Nagle przewodnik zatrzymuje się i mówi:  Stacja X  - Pan Jezus z szat obnażony. Nie wiem jakim sposobem znalazłam się przy samym obrazie tej stacji, który wielkością był równy ze mną, albo jeszcze wyższy. Podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą żywego Jezusa w ogromnej cierniowej koronie, spadającej na oczy. Twarz zalana krwią. Ciało potwornie zmasakrowane. Żywe rany, z których wypływała pulsująca krew. Rany były różnej wielkości. Niektóre bardzo duże i poszarpane z intensywnie  płynącą krwią. Zdrętwiałam,  stanęłam jak „słup soli” i nagle słyszę głos. „ Popatrz na Mnie. Ja Bóg opluty, wyszydzony, znieważony, odarty z czci i wszelkiej godności. Popatrz!....” – i widzę jak ta żywa postać Jezusa wchłania się w ten przede mną stojący obraz, a rany Jego ciała pokrywają się dokładnie z tymi, które były namalowane na obrazie. Przez chwilę nie mogłam się ruszyć. W moim sercu brzmiały te słowa.” Popatrz na mnie – Ja Bóg odarty, wyśmiany,  wyszydzony…” To była dla mnie prawdziwa Golgota, która odmieniła moje życie.

Dziś nie odprawiam Drogi Krzyżowej – ja ją kontempluję. Przy każdej stacji widzę siebie w tym rozkrzyczanym tłumie. Przed moimi oczami przesuwają się różne sceny z mojego życia, które tak mocno raniły i ranią Jezusa i te które raniły i ranią  również mnie, a w sercu swoim w ciąż rozbrzmiewają słowa: „Popatrz na Mnie – Ja Bóg osądzony, wyśmiany, opluty…”.

Marianna