Jezus - Syn Boga i Maryi

 

Jezus – Syn Boga i Maryi
Część 2

 

„Oto poczniesz i porodzisz syna, a nazwiesz imię jego Jezus....a będzie zwany Synem Najwyższego” (Łk.1.31.32).
„Gdy tedy ujrzał Jezus Matkę i ucznia... stojących przy Niej rzekł do Matki Swojej: Niewiasto, oto syn Twój” (J.19.25).

Jezu Najdroższy! Wnikając w treść tych dwóch zwiastowań, skierowanych do Twojej Matki raz przez wysłańca Ojca, a drugi raz przez Ciebie pojąłem nagle, że są one jakby dwoma etapami oznajmiającymi nie tylko Maryi, ale również całej ludzkości nową nadprzyrodzoną rzeczywistość.

W zwiastowaniu anielskim Maryi Ojciec niebieski oznajmił nam, iż nadszedł już dla nas czas Miłosierdzia Bożego. Oto Ty – Syn Boży – stajesz się tym człowiekiem, za którym tak bardzo tęskniło serce ludzkie. Nic bowiem nie tracąc ze Swego Bóstwa, stajesz się prawdziwym człowiekiem, który jest w stanie jako faktyczna Głowa całej ludzkości wystąpić w stosunku do Ojca z przebłagalną i zasługującą ofiarą z Siebie samego.

Jezu Drogi! Nie starczy sił ludzkiego umysłu i serca, aby godnie podziękować Ci za to zejście i zamieszkanie wśród nas; za to pełne nieskończonego miłosierdzia przyjęcie nas w Siebie i podjęcie się dzieła pojednania nas z Ojcem – dzieła odnowienia i przywrócenia nas do godności dzieci Bożych. Tym bardziej, że dokonałeś to przywrócenie w taki sposób, iż teraz możemy stawać się w Tobie i przez Ciebie faktycznymi dziećmi Bożymi, a nie tylko przybranymi.

To wszystko staje się dla mnie jakieś bardziej jasne i zrozumiałe, gdy słucham słów Twoich, skierowanych z krzyża do Maryi: „Niewiasto oto syn Twój”. Przecież miała Ona tylko jednego Syna-Ciebie. Ty jednak wyraźnie stwierdzasz, że Jan – i każdy człowiek – jest również Jej dzieckiem – takim, jak i Ty.

Chryste! Ta  chwila pod Twoim Krzyżem to nie jakaś wymiana Ciebie na nas. To niepojęty wprost moment, w którym za cenę Krwi Swojej nabyłeś pełnych praw do całej ludzkości; to moment, od którego każdy człowiek, przyjmujący Cię, zostaje jakoby utożsamiony z Tobą, bo zjednoczony z Tobą w jedności organicznej Mistycznego Twego Ciała, którego Ty jesteś Głową, a my członkami. A wszystko to dokonuje się na mocy wysłużonej przez Ciebie łaski dla nas oraz współdziałania w tym Twojej Matki.

W tym wielkim kalwaryjskim momencie dokonałeś, o Jezu, organicznego zjednoczenia się z nami, a tym samym uczyniłeś Swoją Matkę Matką nas wszystkich. Od tej chwili już Twoje Boże życie jest i naszym życiem. A przecież to życie poczęła Maryja w Nazarecie i nim jedynie żyła. Skoro więc na Kalwarii objęło ono wszystkich i stało się rzeczywistym życiem każdej duszy ludzkiej dobrej woli, to zarazem sprawiło niejako, że wszyscy znaleźliśmy w Maryi jako jej dzieci poczęte przez Nią w Tobie – naszej Głowie.

Gdzie więc mam szukać Ciebie, Jezu, który jesteś życiem moim?

Jaką to więc drogą dochodzisz do mojej duszy, spragnionej Ciebie i pragnącej żyć Tobą?- W tej chwili wzrok mój pada na Twoją Matkę, Której oznajmiasz z wyżyn Krzyża: „Niewiasto oto Syn Twój!”. – Tymi słowami nie tylko oznajmiasz Jej, że jest naszą Matką, ale równocześnie wskazujesz nam na Nią, jako na Tę, Która dała i ustawicznie daje nam Ciebie, a z Tobą życie Boże. Ona to przecież poczęła Ciebie w Nazarecie za sprawą Ducha Świętego. Ona to przez trzydzieści lat troszczyła się o Ciebie, współżyła z Tobą i pielęgnowała Cię, który jesteś Jej Synem a naszą Głową – naszym życiem.

Skoro zaś opuściłeś Nazaret i udałeś się między ludzi, aby objawić im ich człowieczeństwo z Tobą i w Tobie przez wiarę i łaskę, to i Maryja idzie za Tobą. Opuszcza Nazaret i pilnie śledzi ten nowy okres w Twoim życiu. Ukryta zaś w cieniu Swej Macierzyńskiej pokory przeżywa z Tobą wszystkie powodzenia i niepowodzenia. W końcu staje przy Tobie na Kalwarii i kiedy Ty Swoją śmiercią krzyżową wysłużyłeś i dałeś nam, oraz w ten sposób zapoczątkowałeś nadprzyrodzone życie w nas jako w swoich mistycznych członkach, to Ona Swoją współ męką z Tobą i ofiarą Swego Macierzystego Serca z Ciebie, współpracowała z Tobą w tym dziele – to Ona daje Ojcu ofiarę z Ciebie, a nam Twoje życie – Ciebie! W tej decydującej dla całej ludzkości chwili stanęła Ona tuż przy Tobie – naszej Głowie i naszym życiu – poszerzając Swoje Boskie Macierzyństwo do nas, w którym rodzi się Twoje życie, Chryste!

Zaiste jest Ona moją prawdziwą Matką, co do duszy. Prawdziwie bowiem dała mi Ciebie – moje wieczne Życie!

Ale to poznanie nie na tym kończy się. Oto uświadamiam sobie teraz że Twoje życie w mojej duszy, które za taką cenę i Twoją i Twojej Matki stało się moim życiem, musi stać się teraz przedmiotem szczególnej i wyjątkiem mojej troski. Jak ta troska ma wyglądać? Oto znowu wskazujesz mi na Maryję, mówiąc: „ Oto Matka twoja”.

Rozumiem Cię, o Jezu! To znaczy, że mam wiernie naśladować Ją; że mam tkwić w Niej, jak dziecko tkwi w łonie matki; że mam czerpać wszelkie soki żywotne dla swej duszy z Tej, Która jest pełnią Łaski – pełna Ciebie – pełna Życia Bożego! Taka bowiem jest droga, którą z Woli i Opatrzności Bożej dochodzisz, o Jezu, do mnie, jako życie mojej duszy. Taką drogę czerpałem życie ciała od swej matki co do ciała, która faktycznie dawała mi to życie. Podobną drogą czerpią również życie duszy od Twojej i mojej Matki, Która faktycznie daje mi to Życie – daje mi Ciebie.

Dzięki Ci składam, o Jezu, za tę wielką łaskę takiego przekazywania mi życia nadprzyrodzonego. Jakże bowiem inaczej czuję się teraz! Oto nabrałem głębokiego przeświadczenia i jakiejś pewności, że faktycznie jestem dzieckiem Boga i dzieckiem Maryi – tak samo jak Ty – pierworodny wszystkich dzieci Bożych.

Wpatrzony przeto w Ciebie pod postaciami Chleba utajonego, oraz wierząc, iż tu jesteś prawdziwie obecny ze Swoim Bóstwem i Człowieczeństwem jako życie mojej duszy, tym bardziej pożądam Ciebie, bo coraz intensywniej pragnę żyć Tobą w Tobie i przez Ciebie. Dlatego, nie odrywając od Ciebie swojej stęsknionej Ciebie duszy, tym usilniej, ufnie i z większym oddaniem, zawierzeniem się Maryi i Matce błagam Ją: „ O Matko moja daj mi Jezusa!”